Witam serdecznie i dziękuję za zaakceptowanie zaproszenia
Forum odkryłam tydzień temu i od tego czasu, poświęciłam sporo czasu na przeglądnie pomocnych rad, wskazówek dotyczących przyborów i galerii użytkowników (nawiasem mówiąc, zachwyciły mnie akwarele Espero - te soczyste kolory, lekkość i eteryczność kwiatów i cierpliwość w to włożona! Dla mnie akwarele to czarna magia).
Sama mam 25 lat, rysowałam chyba od podstawówki, jeśli dobrze pamiętam - na 15 urodziny ktoś z rodziny dał mi w prezencie farby olejne, terpentynę, blejtram i książkę o malowaniu. Przekartkowałam wspomnianą książkę i jazda! Wyszedł "przyjemny widoczek z sielską uliczką z rozkosznymi domkami". No cóż - rodzinie się podobało. Niestety to "dzieło" nie broni się z perspektywy czasu. Nikt z mojej rodziny nie miał styczności z malarstwem i umówmy się - nie byli zbyt wymagającymi odbiorcami

.
Namalowałam tymi urodzinowymi farbkami jeszcze z dwa obrazy i na tym się skończyło. Potem było liceum, matura i zupełnie inne sprawy na głowie. Wiadomo, że młoda kobieta woli zainwestować w swój wygląd niż farbki

Całkiem niedawno, już jako osoba pracująca i zarabiająca na siebie, kupiłam farby i blejtram z zamiarem powrócenia do dawnej pasji. I tu czekało mnie rozczarowanie - chyba się uwsteczniłam

W wieku 25 lat namalowałam gorzej niż wieku 15! Wyszło nieporadnie, fatalne cienie i perspektywa! A przecież w głowie pojawił się zupełnie inny obraz - inna kompozycja i kolorystyka...
I tak niedawno zaczęłam szukać informacji w internecie, które dopiero uświadomiły żenujący poziom jaki prezentuję i błędy jakie popełniałam. Ale że jestem cierpliwa i wiem, że "nie od razu Kraków zbudowano", poza tym całe życie człowiek się uczy - nie rezygnuję z malarstwa i rysunku. Cieszę się, że jest takie forum, gdzie można usłyszeć konstruktywną krytykę i łyknąć sporo wiadomości, które człowiek nie mający ze światem artystycznym nie ma możliwości usłyszeć. Bardzo podobała mi się "metamorfoza" Cebuli. Przeglądałam jego początkowe dzieła i widać niesamowity postęp gołym okiem! Więc może i dla mnie jest szansa - choć nie przewiduję, że nastąpi ona tak szybko jak u Cebuli
Malowanie to dla mnie niesamowity sposób na wyciszenie się. Jest coś niesamowicie uspakajającego przy mieszaniu i nakładaniu farb na płótno! Jakby spływały na mnie fale spokoju... (tak też się czuję nad morzem). I tego spokoju szukam też w pracach innych. Nie będzie więc zdziwieniem, że moim ukochanym malarzem jest Vermeer! Jest coś pięknego w jego dziełach, wspaniałe detale i to pokazanie prostych czynności, zatrzymanie chwili i sposób w jaki są oświetlone postacie na jego obrazach. Moje ulubione: "Dziewczyna z perłą", "Alegoria malarstwa" i "Nalewająca mleko".
W przyszłym tygodniu mam zamiar wziąć się za obraz i może uda mi się go pokazać. Udało mi się ostatnio wykonać parę fajnych zdjęć parku Wilsona w Poznaniu i chętnie przeniosłabym któryś z nich na płótno. Przynajmniej uda mi się dowiedzieć, co u mnie nie gra :D
Dodam jeszcze, że moja miniaturka to średnio udana próba autoportretu - nie uwzględnia jednak dostatecznie spiczastego podbródka jak u czarownicy i nosa "jak skocznia narciarska" (jak to kiedyś powiedział kolega z gimnazjum patrząc na mój profil) :D