Dzięki Towicz

Setsuna był pierwszy z tych czterech, malowałem je dzień po dniu. Na początku też był moim faworytem, ale teraz jest nim "X" przez te włosy, takie mega witrażowe wyszły. Szkoda, że wtedy nie miałem lepszych farbek i lepszego papieru, bo jestem ciekaw jak by to wyszło. W tych papier się totalnie pomarszczył, bo to... papier ksero...był pod ręką. No i niestety efekty widać, także jest nauczka.
Wcześniej jeszcze namalowałem jeden mangowy, ale niestety już go nie mam i nie mam lepszej jakości:
19. Manga, to był format chyba coś koło A3.

W tamtym czasie bawiłem się tymi szkolnymi akwarelkami, ale malowałem nimi chyba dość nieumiejętnie, tzn. nie tak jak akwarelkami powinno się malować. Służyły mi bardziej jako może gwasz? W każdym razie zamiast bardzo rozwodnionej farby, używałem jakby więcej samej farby, kładłem grube warstwy jak na akwarelę. Szczególnie było tak przy Królowej Motyli (poniżej):
20. Adam, akwarelki szkolne, czarny cienkopis, około 20 x 20 cm

21. Królowa Motyli, akwarelki szkolne, czarny cienkopis, około 20 x 20 cm

Wybaczcie kiepską jakość, ale już nie mam tych obrazków, a wtedy nie myślałem, żeby je gdzieś pokazywać więc i z fotką się nie starałem.
W każdym razie wniosek jest taki, że akwarele, nawet szkolne, choć może farbki niepozorne, to można robić nimi ciekawe rzeczy. To co jest wyżej wymagało wiele cierpliwości, bo najpierw rysowałem kontury czarnym cienkopisem, a dopiero później cieniutkim pędzelkiem wypełniałem wszystko tak, żeby nie wyjechać na kontur. Jak w podstawówce

Ale to była fajna zabawa, choć dla cierpliwych

Podobał mi się wtedy ten efekt, grubej warstwy akwareli. Dziś już inaczej podchodzę do tych farb, ale jak wiadomo praktyka czyni mistrza, więc trzeba ćwiczyć, ćwiczyć i uczyć się na błędach
