Zwykle, odkąd dysponuję aparatem cyfrowym, czyli niemal tak długo jak maluję (jakieś dwa lata) mam w zwyczaju fotografować swoje obrazy. I nie powiem pewnie niczego nowego że mam często spore kłopoty z uchwyceniem naturalnych kolorów. NIe spodziewam się usłyszeć o żadnej uniwersalnej cudownej metodzie, dobrej w każdej sytuacji ale może coś ciekawego ...
Każdy aparat reaguje inaczej, nawet tej samej firmy, Przed tem miałem sonego (chyba s80 się nazywał) bardzo fajny aparaciK i dośc dobrze odwzorowywał kolory. Oczywiście trzeba było odpowiednio do sytuacji wybrać odpowiedni balans bieli.
Ale ni jak nie mogłęm utrafić z fioletami. Fiolety na mieśce i w plenerze (np ubrania ludzi) wychodziły ok. Na obrazie gdy jest ich dużo też nieźle ale gdy jest tylko trochę fioletowości tu i ówdzie to zawsze wychodziły chabrowo-szare.
Taraz mam sonego H3 takie coś między "lustrzanką" a "compactem" czyli jak niekórzy mówią "bridge".
Fajny aparacik ale oprogramowanie ma zupelnie inne do poprzedniego.
Zwykle próbuję w różnym oświetleniu, naturalnym i sztucznym, przy różnych programach i z różnym balansem bieli... Efekty czasem lepsze czasem gorsze ale nigdy nie idealne. Problem z fioletami ten sam.
Najlepiej wychodzi przy żarówkach udająch światło dzienne i z balansem bieli "na żarówkę" a potem już na komputerze po wciśnięciu funkcji w Elements Photoshopie (bardzo podobny do zwykłego Photoshopa tylko ciut uproszczony... i TAŃSZY) Enhance>AutoLevels, która całkowicie zmienia zdjęcie, zdejmując jakgdyby z niego korzuszek szarości czy zżółknięcia, potem jeszcze delikatnie wyreguluję na jasności i kontraście i jest w miarę ok. Ale czasem muszę kombinoweć z Enhance>Color>Hue/Saturation na różnych zakresach barw i inne cuda na kiju a i tak nie tak.
Taki mały przykład na moim ostatnim "dziele":
zdjęcie przed

i po obróbce

Robiłem tak jak opisywałem + jeszcze jakieś inne rzeczy, kręciłem czym się dało, Próbując na całości i na fragmentach jakoś to wszystko wyregulować.
Ale wciąż mam zastrzeżenia. Niebo powinno być bardziej takie szarawo seledynowe a mniej brzoskwiniowe, a tych kilka błękitnawych plamek na pierwszym planie bardziej fioletowawe i trochę ciemniejsze.
No i może w dolnym prawym rogu więcej cieplejszych brązów.
Ale jakoś nie potrafie uzyskać tego nie psując całości tak żeby wszystko razem wyglądało dobrze.
W sumie to najlepsza (najprawdziwsza) wersja jaką udało mi się uzyskać ale nie całkiem zgodna z originałem.
Może spróbuję jeszcze potem z tylko sztucznym światłęm gdy zrobi się ciemno na dworzu, bo to jest przy żarókach ale trochę zmieszanych z naturalnym światłem. (Z samym naturalnym wszystko wychodziło jakieś takie za szarobłękitne, mimo że próbowałem na różnych ustawieniach aparatu)
NApewno wszyscy mają podobne problemy, wiem to chociażby stąd, że oglądając albumy, czy zdjęcia w internecie obrazy wielkich malarzy a potem idąc do galerii.... nigdy na zdjęciu nie ma tego co widzę na żywo. I nie chodzi tu tylko o fakturę, bo to rozumiem że trzeba zobaczyć a najlepiej jeszcze dotknąć ale o kolory które wydawałoby się mogli by zrobić na zdjęciu takie jak w rzeczywistości.
A może Wy macie jakieś swoje interesujące wypróbowane metody i sztuczki ??