nie tylko nie kotki...nie "pal' siebie takimi tematami i nie martwe natury...zostan przy pejzazach
Dzięki za konstruktywne rady.... ale nie jestem pewien czy do końca rozumiem.... Co prawda koty uwielbiam, ale akurat te dwa to jedyne jakie popełniłem, sprzed ponad dwóch lat, nigdy więcej jakoś nie wróciłem do tego tematu... nie wiem czemu.... ale czy naprawdę są aż takie złe jak na coś koło piątego obrazu w życiu, żeby mówić "nie, tylko nie to" ??
Martwa matura nigdy mnie nie pociągała <jeden wielki ziew> może poza porama obrazami w życiu na których na chwilę zawiesiłem oko i do których lubię wracać by na nie popatrzeć. Kiedyś nawet jeden próbowałem skopiować, ale napoczęta praca stoi do dzić gdzieś za jakąś szafą wiele chwil stąd.
Pejzaże.... zgoda. Coprawda zanim zacząłem malować nie sądziłem że zatrzymam się przy tym temacie na dłużej.... ale polubiłem go. Chyba wychodzi mi to jako tako, a więc i daje sporo satysfakcji i oko cieszy.
Ale co z ludźmi ?? Nie wspominasz o nich, a to przecież ani martwa natura ani pejzaż. Czy zapomniałeś , czy też celowo ?? Może to tak trudne że w ogóle jako początkujący nie powinienem o nich nawet pytać ?
Mam z nimi sporo kłopotu (szczególnie z oddaniem podobioeństwa twarzy) i są dla mnie prawdziwym wyzwaniem, a jednocześnie pociągają mnie (jako temet obrazu) ze swoimi "kształtami" i nastrojami.
JA wiem że malarstwo to ciężka praca, że ćwiczenia, ćwiczenia i takie tam, ale to chyba też ważne żeby malować to co się czuje i co pociąga... tylko wtedy człowiek ma motywacje do dalszych wysiłków i może stworzyć coś z duszą, a nie tylko sztukę dla sztuki, formę, może i pociągającą wizualnie ale pustą w środku.... do dobre dla tych którzy "muszą" malować ale nie mają nic do powiedzenia-opowiedzenia swoimi obrazami.
A przecież w obrazach najpiękniejsze, oprócz kolorów i kształtów cieszących oczy jest to coś... jakaś chwila, jakieś emocje zawieszone na płótnie.